Myśli spisane na szybko...czyli podróż na Wschód cz.III

czytane: 1319 data: 2008-04-08
autor: Madhava Bhagavan das
Wersja do druku
POKOJE ŚRILA PRABHUPADA

Otwieram oczy i jest chyba dość wcześnie. Może nie tak wcześnie, żeby zdążyć na mangala arati, ale jak się szybko zorganizuję, to zdążę na powitanie Bóstw. Tak więc szybka akcja, zbieram się raz dwa. Żeby dojść do łazienki trzeba przejść przez pokój, w którym mieszka Roro i Aga oraz Madana i Antaranda. My mieszkaliśmy z Mahaśringą i Apavritą w drugim pokoju. Przechodząc przez ich pokój widzę, że Roro i Aga jacyś tacy niewyraźni. Oho, chyba się zaczęło - pomyślałem.

- Roro, wszystko ok.? - zapytałem, patrząc na jego niewyraźną minę.
- Straszne w nocy miałem dreszcze i byłem parę razy w ubikacji, rozwolnienie mam i w ogóle nie czuję się najlepiej.- powiedział Roro wystawiając głowę spod koca.
- A ty Aga?
- Ja mam podobnie. Mahaśringa w nocy dał nam jakieś tabletki.- powiedziała Aga mocno zmęczonym głosem.

Dobrze, że jest z nami Mahaśringa. On się zna na tych wszystkich tutejszych chorobach i zna leki, więc powinno być dobrze.

Popędziłem do łazienki, szybki prysznic, zimny, bo ciepła woda nie działa, ale nie jest tak źle. Wychodząc z łazienki widzę, że na łóżku Rora i Agi siedzi Mahaśringa i próbuje im jakoś pomóc.

- Poradzicie sobie? - zapytałem
- Tak, idźcie na powitanie Bóstw. Oni dostali lekarstwa, więc muszą tylko wypocząć i powinno być dobrze. - powiedział Mahaśringa z przekonaniem w głosie.

No dobra. Szybko wskakuję w dhoti. Od jakiegoś czasu bardzo polubiłem chodzenie w dhoti, chyba nawet od czasu, gdy na harinam.pl była tak mocna dyskusja na ten temat. Dotarło wtedy do mnie, że sprawa jest prosta- Kryszna lubi jak bhaktowie noszą dhoti, więc staram się je zakładać. Jeszcze tilaczki i jestem gotów. Radhika, Madana i Antaranda też, więc ruszamy.

Poranki we Vrindavan szczególnie o tej porze roku nie należą do najcieplejszych, więc czadarek jak najbardziej się przyda. Do świątyni mamy może z 5-7 minut piechotą. Idąc uliczkami Vrindavan zauważam, że mimo iż jest przed siódmą rano, gwarno tu jak w dzień. Wszyscy chyba wstają naprawdę wcześnie.

Po drodze mijamy pielgrzymów robiących Vrindavana parikram. Wszyscy uśmiechają się do nas i przyjacielsko krzyczą: Radhe!!! Radhe!!! Nie pozostajemy im dłużni: Radhe!!!Radhe!!! Wyraźnie wszystkim nam spodobało się to pozdrowienie i już sami wszystkich zaczepiamy wołając: Jaya Śri Radhe!!! Radhe, Radhe !!! To niezwykłe, wszyscy tu intonują Święte Imiona. Chociaż jestem tu już parę dni, to cały czas robi to na mnie ogromne wrażenie.

Dochodzimy do świątyni mijając po drodze stragany z warzywami, całe rzesze ryksiarzy, którzy chcą nas gdzieś zawieść itd. Przed świątynią też gwarno, mnóstwo ludzi. Wchodzimy na teren świątyni. Ołtarze z Bóstwami jeszcze zamknięte. Składamy pokłony i w między czasie wyciągamy japasy, żeby pomantrować. Atmosfera świątyni Kryszna Balaram Mandir jest niezwykła. Śrila Prabhupada powiedział kiedyś takie słowa: ISKCON jest domem, który zbudowałem dla wszystkich. Szczególnie w tej świątyni widać to dobitnie- mnóstwo Hindusów, Rosjan, gdzieś z oddali słychać hiszpański. Tu naprawdę przyjeżdżają ludzie z całego świata, których zauroczył ten mały, niebieski chłopczyk z pawim piórkiem, nazywany przez swoich wielbicieli Kryszną.

Powitanie Bóstw w Kryszna Balaram Mandir jest bardzo atrakcyjne. Są trzy ołtarze. Najpierw otwiera się ołtarz, gdzie są Bóstwa Śri Śri Gaura-Nitay, potem oczom wszystkich zgromadzonych ukazują się Śri Śri Kryszna-Balaram, a na koniec otwiera się ołtarz z Śri Śri Radha-Śyamasundar. Na Bóstwa sypie się deszcz z kwiatowych płatków, w tle słychać Brahama Samhitę. Atmosfera jest naprawdę niezwykła. To tu to tam widać łzy w oczach wielbicieli. Trudno jest się nie poddać magii tych niezwykłych chwil. Wydarzenie to zapada głęboko w pamięć. Ja zobaczyłem to pierwszy raz i już wiem, że choć byłbym niewiadomo jak zmęczony, to powitania Bóstw sobie nie odpuszczę. Czułem się tak dobrze, że trudno to opisać. Po powitaniu Bóstw można mieć Ich darszan. To naprawdę niezwykłe rozpoczynać tak dzień.
Gdy już pomodliliśmy się do Bóstw, Madana podeszła do nas i powiedziała:

- Chodzie, coś Wam pokażę.- Ona była już we Vrindavan, więc zna kilka nektariańskich miejsc.

Radhika i ja posłusznie idziemy za Madaną. Co ona chce nam pokazać?
Zatrzymujemy się tuż przy miejscu, gdzie zostawiliśmy nasze buty:

- Widzicie te okna, tu na parterze? - Madana wskazała ręką - To jest apartament, w którym mieszkał Śrila Prabhupada. Tu znajdują się wszystkie jego osobiste rzeczy- jest tam jego japas, łóżko, na którym opuścił ciało, danda i coś jeszcze.... są tam Bóstwa Śrila Parbhupada, Śri Śri Kryszna-Blarama. Chodźcie, wejdziemy do środka.

- Naprawdę możemy tam wejść?- zapytałem z niedowierzaniem w głosie. Byłem oszołomiony. Nie wiem dlaczego, ale wszystkie miejsca związane ze Śrila Prabhupadem robią na mnie tak elektryzujące wrażenie. Normalnie nie mogę opanować emocji.

- Myślę, że nawet powinniśmy.- powiedziała Madana uśmiechając się i ruszając pewnym krokiem w stronę drzwi tego apartamentu.

To nieprawdopodobne, zaraz wejdziemy do pokojów Śrila Prabhupada. On tam mieszkał, przebywał, pisał listy, tam są jego osobiste rzeczy. Muszę ochłonąć, ale nie ma na to czasu. Otwierają się drzwi i moim oczom ukazuje się bardzo przytulne pomieszczenie. Po jego lewej stronie stoi małe biureczko, przy którym siedzi murti Śrila Prabhupada, a na środku pokoju stoi dużych rozmiarów łóżko. Z pewnością to łóżko Śrila Prabhupada. Mimo, że są czerwone sznurki wskazujące na to, że tam chyba nie można wchodzić, to nie mogę się oprzeć i podchodzę do tego łóżka, żeby go chociażby dotknąć. Jak się potem dowiedziałem, to było właśnie to łóżko, na którym Śrila Parbhupada opuścił ciało. Widziałem je na filmie „Ostatnia Lekcja” i dotykając je przed oczami właśnie mam sceny z tego filmu. Śrila Prabhupada do ostatniej chwili był nieugięty, to robi wrażenie. A teraz, trzydzieści lat później, ja jestem w tym samym miejscu. Aż trudno w to uwierzyć. Atmosfera tego miejsca jest wyjątkowa, podobnie jak w świątyni Radha-Damodara.

Jak już wszedłem za te czerwone sznureczki, to podszedłem do murti Śrila Prabhupada siedzącego przy biurku. Wyglądał jak żywy. Czułem jak bym siedział przy nim. Siedziałem tak chwilę, aż Madana powiedziała:

- Spójrzcie, to są Bóstwa Śrila Prabhupada.

Nie mogłem uwierzyć. Przepiękne marmurowe Bóstwa. Czarny Kryszna i biały Balarama, uśmiechający się tak łobuziarsko. Nie myśląc długo dotknąłem stóp obu Panów. Nie wiem czy można było to zrobić, ale byłem czysty, miałem tilaki, a łaska była tak blisko, że nie dałem rady. Radhika i Madana zrobiły chyba podobnie. Myślę, że Kryszna z Balaramą zrozumieli nasze ogromne pragnienie zdobycia Ich łaski. Naprawdę nie dało rady zachować się inaczej. Chwilę modliliśmy się do tych Bóstw za wszystkich naszych przyjaciół, którzy nie mogą być tu razem z nami, i za Rora i Agę, żeby szybko wyzdrowieli. Te Bóstwa są tak piękne, że nie mogę się na Nie napatrzeć, ale trzeba iść dalej.

W następnym pomieszczeniu są rzeczy osobiste Śrila Prabhupada- dhoti , które nosił, dokumenty, maszynka do golenia, harmonium... patrząc na te rzeczy, nie mogę uwierzyć w to gdzie jestem.Czy to oby nie jest sen? Stoimy tu jak zaczarowani, ja i Radhika, Madana gdzieś znikła. Rozglądamy się i z sąsiedniego pomieszczenia słyszymy jej głos:

- Chodźcie dalej, tu też jest nieźle.

W następnym pomieszczeniu jest również murti Śrila Prabhupada siedzącego na fotelu bujanym. Jest też palankin, na którym noszono Śrila Prabhupada do świątyni na darszany Bóstw gdy już był tak słaby, że nie mógł chodzić. To było dla Śrila Prabhupada bardzo ważne, zobaczyć codziennie Bóstwa. Zawsze też przyjmował kilka kropel czaranamrity od Nich. Widać to na wspomnianym już wcześniej filmie „Ostatnia Lekcja”. Rozglądam się z uwagą po całym pomieszczeniu, nie jest duże, ale przytulne.
Madana, wskazując ręką na przeszkloną szafkę, mówi:

- Spójrzcie, to jest japas Śrila Prabhupada.

Zamurowało mnie. Rzeczywiście, na pewno nie tylko ja zastanawiałem się wielokrotnie, jak wyglądał japas Śrila Prabhupada i proszę, ciekawość moja zostaje zaspokojona. Korale tego japasu wyglądają już na sfatygowane, ciemne, ale na pewno naładowane energią duchową do granic możliwości. Wiele bym dał, by je chociażby dotknąć. Podobne pragnie na pewno ma tysiące bhaktów odwiedzających ten pokój. Składamy pokłon i idziemy dalej. Wychodzimy na zewnątrz do miejsca, gdzie Śrila Prabhupada zwykł dawać wykłady pod gołym niebem. Taki niewielkich rozmiarów ogród z fontanną na środku. Bardzo spokojne miejsce. Tak sobie pomyślałem, że fajnie byłoby tu kiedyś przyjść, pomantrować i pomedytować o Vrindavan, o Krysznie, o Śrila Prabhupadzie. Jest tu oznaczone miejsce, gdzie zwykł siadać Śrila Prabhupada. Na jednym z odcinków filmu Acarya Śrila Prabhupada rozmawia dokładnie w tym miejscu z jakimiś naukowcami, jest tu naprawdę miło. Zatrzymujemy się tu na chwilę, by chociaż trochę przesiąknąć atmosferą tego miejsca. Tu na pewno nie raz lały się nektary wykładów Śrila Prabhupada.

Z ogrodu jest przejście do ostatniego pomieszczenia, w którym znajdują się książki Śrila Prabhupada we wielu językach świata. Tu można zrozumieć literacki geniusz A.C Bhaktivedanty Swamiego Prabhupada. Ta wiedza została rozpropagowana na tak wiele języków świata, by wszyscy mieli szansę na prawdziwe duchowe szczęście. Chodzimy, rozglądamy się, w pewnym momencie Madana mówi:

- Jak byłam tu pierwszym razem z Mitrą i Rupą, to oni zostawili tu także książki po polsku.

Szukaliśmy książek po polsku, ale nie mogliśmy znaleźć. Na pewno książek jest tak dużo, w tak wielu językach, że nie mieszczą się wszystkie na raz i co jakiś czas są wymieniane. Po kilku chwilach opuściliśmy to pomieszczenie, opuszczając jednocześnie apartamenty Śrila Prabhupada.

Atmosfera w tym apartamencie jest niepowtarzalna. Wydaje się jakby Śrila Prabhupada był tam obecny. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta wizyta. Czuje się tam ogromny spokój i podniosłość tego miejsca. Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz. Madana zrobiła nam niezwykłą niespodziankę. Wychodząc z apartamentu spojrzałem na Radhikę i zapytałem:

- Radhe, podobało Ci się?
- Bardzo. - odpowiedziała Radhika uśmiechając się do mnie.
- A tobie? - z zaciekawieniem w głosie zapytała Radhika.

Uśmiechnąłem się tylko, bo cóż można powiedzieć. Tego, co tam przeżyłem nie da się opisać słowami. Łaskę Śrila Prabhupada odczułem całym sobą....

Wieczorem muszę tu wrócić zrobić trochę fotek, żeby wszyscy, mogli zobaczyć to wspaniałe miejsce, bo jest ono bardzo, ale to bardzo niezwykłe - przynajmniej dla mnie.

Zobacz Galerię

Komentarze



foto galeria

Spotkanie z Bhakti Jogą - Wrocław 09.06.2018

Na forum

Ratha Yatra 2024 - Raport finansowy
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
24 lut 2024

Wyniki dystrybucji książek Śrila Prabhupada w 2023 roku
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
6 sty 2024

Wyniki Grudniowego Maratonu Srila Prabhupada 2023
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
6 sty 2024

Ratha Yatra 2023 - Raport finansowy
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
12 mar 2023

Wyniki dystrybucji książek Śrila Prabhupada w 2022 roku
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
31 sty 2023

Wyszukiwarka



online: 4