Przekarmione łabędzie i stypa ... czyli program otwarty we Wrocławiu

czytane: 1152 data: 2009-05-26
autor: Madhava Bhagavan das
Wersja do druku

Kiedyś jeden z moich przyjaciół opowiadał mi niezwykłą historię z udziałem Śrila Prabhupada.

Jak wszyscy wiemy Śrila Prabhupada miał zwyczaj rano spacerować i robił to zawsze gdy tylko była taka możliwość.

Podczas jednego ze spacerów po jakimś parku, Śrila Prabhupada zauważył, że w parku tym jest staw. Zbliżył się nad jego brzeg, wyciągnął jakieś maha prasadam i zaczął wrzucać je do wody, by nakarmić pływające tam łabędzie. Niektóre łabędzie widząc to popatrzyły tylko w tamtą stronę, bo czuły się najedzone, inne leniwie przypłynęły zobaczyć, co tym razem ktoś im jest wstanie zaoferować do jedzenia, ale były też takie co przypłynęły bardzo szybko. Pośród tych wszystkich łabędzi był jeden, który gdy tylko Śrila Prabhupada rzucił cokolwiek, on od razu to przechwytywał. Inne łabędzie były raczej przekarmione, bo co chwilę ktoś im coś przynosił, więc nie wykazywały aż takiego zainteresowania. Śrila Prabhupada skomentował to w następujący sposób:

- Zobaczcie, to co rzucam to jest łaska, każdy z tych łabędzi ma taką samą szansę na jej zdobycie, wystarczy zrobić wysiłek. Lecz pośród nich wszystkich, tylko ten jeden wykazuje entuzjazm i on bierze wszystko. Jeśli chcecie zbliżyć się do Kryszny, wrócić do świata duchowego, weźcie przykład z tego łabędzia. Musicie bardzo chcieć łaski. Nie możecie być jak te inne leniwe, przekarmione łabędzie. Kryszna daje szansę, ale zawsze trzeba być gotowym by ją przyjąć. Wtedy staniecie się świadomi Kryszny i szczęście przyjdzie automatycznie.

Ta opowieść bardzo utkwiła mi w głowie i często przypomina mi się, gdy zaczynam mieć mentalność przekarmionego łabędzia :). Przecież Kryszna zawsze daje możliwość byśmy mogli się rozwijać, zmieniać na lepsze i walczyć z uwarunkowaniami, by ostatecznie osiągnąć szczęście. Jego wysłannikami są bhaktowie i to oni dają w Jego imieniu tą łaskę.

Od kilku lat na Dolnym Śląsku organizowane są regularnie przez Dvarakacyutę Prabhu programy otwarte, mające na celu przybliżenie wszystkim jednej ze ścieżek duchowych zwanych potocznie Hare Kryszna. Od jakiegoś czasu Dvaraka, mój serdeczny przyjaciel i brat duchowy, daje mi możliwość zaangażowania się w swoje działania, znajdując mi różnego typu zajęcia- czy to gotowanie czy to dystrybucja prasadam, czy cokolwiek innego. Jednym słowem dba o to, bym nie zasnął w życiu duchowym. Przy organizacji takiego programu jest dużo możliwości zaangażowania się, więc zawsze coś się dla mnie znajdzie. Kiedyś po jednym z programów podszedłem do Dvaraki i mówię:

- Dvarako, robisz coraz bardziej profesjonalne programy otwarte. Wydaje się, że wyklarowała się grupa bhaktów, w której każdy wie, co ma robić i każdy stara się robić to jak najlepiej. Dzięki Tobie. ja też w jakimś sensie mogę się angażować. Cieszę się, że tak jest i myślę, że dzieje się tak dla tego, że każdy widzi jak bardzo dużo serca, czasu i środków finansowych angażujesz w każde to przedsięwzięcie. Wiele osób chce Ci pomóc. Nigdy nie chcesz nikogo wykorzystać, nie wysługujesz się nikim i do nikogo o nic nie masz pretensji. Jeśli ktoś nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, Ty bierzesz to na siebie i nikogo nie rozliczasz, a następnym razem, nie wypominasz tylko znowu dajesz takiej osobie następną szansę. Każdy może się czegoś uczyć. Gdy ktoś działa nawet tak niedoskonale nie skreślasz nikogo, jak to jest?
Dvaraka uśmiechnął się i powiedział coś bardzo ciekawego:

- Madhavo, te programy są dla mnie wszystkim. Cieszę się bardzo, że mogę to robić i bhaktowie tak wspaniale się angażują. Dawanie ludziom świadomości Kryszny jest czymś niezwykłym. Tak długo jak będę miał siłę, chce to robić. Jeśli są środki finansowe większe i mogę liczyć na wsparcie, to staram się robić większy program, szerszą reklamę, lepszą salę itd. Jeśli jest inaczej, to program jest skromniejszy, ale tak czy inaczej ja chcę to robić.

To było naprawdę coś niezwykłego. Determinacja łabędzia walczącego o łaskę bez wymówek i oczekiwań na cokolwiek z jakiejkolwiek strony. Dvaraka jest prawdziwym wojownikiem. Walczy, bo naturą wojownika jest walka, a nie rozliczanie i robienie polityki. Jeśli ktoś chce pomóc to super , jeśli nie program będzie mniejszy, ale będzie. To robi wrażenie. Nie raz widziałem, jak w pojedynkę mierzył się z przeszkodami gdzie ktoś inny odpuściłby. Ten nastrój się wyczuwa i wiele osób chce mu pomóc, bo to co robi jest szczere. Ja nie wielu osobom ufam, ale on udowodnił mi wiele razy, że na nim mogę polegać. Komu udało się wejść we współpracę z Dvaraką wie o jakiej kategorii wspólnego działania mówię. To jest naprawdę świat duchowy. Każdy czuje się doceniony, ważny i potrzebny i najciekawsze jest to, że tą atmosferą zarażają się wszyscy, którzy wchodzą w jej obszar.

23 maja 2009r - to dzień kolejnego programu otwartego we Wrocławiu. Jakiś czas temu dostałem możliwość zaangażowania się w działania wspierające ten program. Zadzwonił do mnie Dvaraka i zapytał, czy pomogę mu w kuchni. Ucieszyłem się bardzo i powiedziałem, że zrobię to z największą przyjemnością tym bardziej, że dowiedziałem się, że w kuchni poza mną i moja żoną Icchą Radhiką będzie jeszcze Dvaraka i Baladeva, więc sprawdzona ekipa. Nie raz już działaliśmy razem i rozumiemy się na „spojrzenia” - bez słów. Gotowanie przebiegło szybko i w uśmiechniętej atmosferze :).

Po gotowaniu pojawił się Rasa Tattva z córka Kisiorą. Zapakowaliśmy wszystko co ugotowaliśmy do samochodu i ruszyliśmy do klubu Piast, gdzie miał odbyć się program.

Tuż przed gotowaniem zadzwonił do mnie Dayala Candra i zapytał czy nie zagrałbym w bhajanie na mrdandze bo okazało się, że nie będzie nikogo kto potrafi na niej grać. Powiedziałem mu, że ja nie potrafię, ale wiem, że Antarananda jest niezłym mrdangistą. Ale on jest w Wałbrzychu ( jakieś 80 km od Wrocławia )- zadzwoń do niego i zapytaj czy Ci pomoże. Jakiś czas później krzątając się po kuchni świątynnej , bo tam było gotowanie, patrzę i widzę Antaranandę. Widząc go bardzo się ucieszyłem :

- Fajnie, że jesteś – powiedziałem i pomyślałem, że Dayala Candra na pewno do niego zadzwonił.

Antarananda odpowiedział:

- Podobno nie ma nikogo do gry na mrdandze więc jestem.

Ta jego wypowiedź uskrzydliła mnie na maxa. Antarananda na pewno nie jest przekarmionym łabędziem :). Wsiadł do samochodu i pojawił się, by pomóc. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Zawsze robi na mnie wrażenie to, jak spotykam osoby, które nie są egoistami. W takiej atmosferze aż chce się dawać z siebie 100 % wysiłku, bo wszyscy nawzajem wspierają się w walce.
Gdy przybyliśmy na miejsce programu do klubu Piast, ok. godz 16.30 okazało się, że nasza prezentacja kultury Indii nie jest jedyną uroczystością odbywającą się w tym czasie w tym klubie. Po przeciwnej stronie budynku ktoś wynajął salę, by zorganizować... stypę. No nieźle pomyślałem, totalna ironia prozy życia. Każdy przygotowuje swoje spotkanie, zaprasza gości, ale nastroje są zupełnie inne... to daje do myślenia. Gdzieś w głębi siebie zrozumiałem, że ta ironia jest bardzo wymowna,każdego czeka śmierć, ale to co uda sie nam zrobić zanim ona przyjdzie może nam bardzo pomóc lub zaszkodzić...jak bardzo szcześliwymi duszami są bhaktowie Pana Kryszny...aż trudno to uwierzyć. Nawet nie wiem, czy ktoś z tej stypy przyszedł zobaczyć, co u nas się dzieje.

Program poleciał standardowo- bhajan, w między czasie arati zrobiła Vadanya lila, potem wykład, który dał Madhai-jivana Nitai Prabhu, quiz z nagrodami, prezentacja tańca indyjskiego w wykonaniu małej Kisiori i na koniec prasadam. Dystrybucją prasadam zajęli się Baladeva, bhn.Anna i Vadanya- lila oraz Iccha Radhika. Warto dodać, że bhakta Vayu dzień przed programem poszedł sam na dystrybucję ulotek, nie przestraszył go nawet deszcz i wrócił dopiero gdy rozdał wszystko. Więc jak widać walka z rzeczywistością od początku do końca była zacięta, ale nikt z podejmujących walkę nie miał ochoty zwątpić.

Kiedyś przeczytałem piękne słowa odnośnie przepowiedni, że ten Ruch Sankirtana Pana Gaurangi będzie się rozprzestrzeniał na ogromną skalę, ale to od nas zależy, czy będziemy chcieli się do niego podłączyć czy nie. Bo ruch i tak się będzie rozwijał. Możemy wziąć w nim udział i skorzystać albo być przekarmionym łabędziem co myśli, że niczego nie potrzebuje, bo wszystko ma i to mu wystarczy. Za każdym razem mamy wybór. Kryszna podsyła możliwości, ale decyzja i tak jest nasza. Czy wybieramy świat duchowy czy materialny? Każde nasze działanie jest odpowiedzią i często nie jest to, aż tak oczywiste jak by się nam wydawało. To, że czasem coś wygląda tak jak wygląda wcale nie znaczy, że takim jest i działa to w dwie strony. Jak to mówią mędrcy - wszystko jest kwestią świadomości…

Zobacz galerię 

Komentarze 



foto galeria

Spotkanie z Bhakti Jogą - Wrocław 09.06.2018

Na forum

Ratha Yatra 2024 - Raport finansowy
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
24 lut 2024

Wyniki dystrybucji książek Śrila Prabhupada w 2023 roku
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
6 sty 2024

Wyniki Grudniowego Maratonu Srila Prabhupada 2023
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
6 sty 2024

Ratha Yatra 2023 - Raport finansowy
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
12 mar 2023

Wyniki dystrybucji książek Śrila Prabhupada w 2022 roku
Zobacz najnowszy postinfo
REDAKCJA
31 sty 2023

Wyszukiwarka



online: 2